Moda na globalne ocieplenie
Nietrudno zauważyć, iż ostatnimi czasy w mediach zapanowała swoista moda na “globalne ocieplenie”. Nie ma zresztą czemu się dziwić, wystarczy wyjrzeć przez okno – po wyjątkowo, jak na strefę klimatu umiarkowanego, gorącym lecie, przyszła wyjątkowo ciepła jesień. Jednak czy w rzeczywistości istnieje coś takiego, jak globalne ocieplenie, w sensie wzrostu średniej temperatury spowodowanej działalnością człowieka?
Pewnych faktów nie można zignorować. Średnia temperatura ziemskiej atmosfery oraz oceanów systematycznie rośnie od końca XIX stulecia. Podnoszenie się temperatury wody wpływa na zaburzenia cyrkulacji prądów oceanicznych, które są jednym z istotniejszych czynników kształtujących klimat. Co więcej, wzrost temperatury oznacza zwiększenie energii zgromadzonej w atmosferze, co z kolei przekłada się bezpośrednio na występowanie gwałtownych zjawisk atmosferycznych, jak burze czy huraganowe wiatry w rejonach, w których nie były wcześniej spotykane.
Jednak należy zauważyć, że klimat Ziemi nigdy nie był stały, przez ostatnie 4,5 miliarda lat podlegając nieustannym zmianom. Od kipiącej piekielnym żarem ery hadeanu, do hipotetycznych wielkich zlodowaceń prekambryjskich, gdy na długie miliony lat ziemia skrywała się pod grubą, kilometrową warstwą lodu, warunki na Ziemi ulegały diametralnym zmianom. Zapisy kopalniane świadczą również, iż klimat podlega mniejszym wahaniom także w znacznie krótszej skali czasu, z regularnymi cyklami 6000, 2600, 1800 oraz 1400 lat. Jesteśmy aktualnie na początku interglacjału, czyli okresu międzylodowcowego – ostatnia mała epoka lodowcowa zakończyła się połowie XIX wieku. Zatem ostatnio pojawiające się tytuły prasowe straszące, iż mijający rok był najcieplejszy od 500 lat, są ogromnym nieporozumieniem. Do prawdy, nie ma w tym nic nadzwyczajnego, skoro 500 lat temu przypadł środek epoki lodowcowej. Co więcej, zupełnie naturalny będzie także dalszy wzrost temperatury, aż do kolejnego ochłodzenia, które nastąpi za mniej więcej 1000 lat.
Należy zwrócić również uwagę, że ilość ditlenku węgla (CO2), którą nawet w najgorszych scenariuszach jesteśmy w stanie wprowadzić do atmosfery przez najbliższe kilkaset lat, nie jest zbyt imponująca. Obecnie stężenie atmosferyczne tego obwinianego za efekt cieplarniany gazu wynosi 385 ppm (części na milion) i będzie wedle prognoz rosło w tempie 2-3 ppm rocznie. Jest ono zatem najniższe od blisko 300 milionów lat. Pod koniec ery paleozoicznej, stężenie ditlenku węgla w atmosferze wynosiło ponad 3000 ppm.
Czy możemy zatem czuć się bezpieczni? W ciągu ostatnich kilkuset milionów lat, co najmniej 5 razy następowało wielkie wymieranie, w wyniku którego ginęła większość form życia na naszej planecie. Pod koniec permu, 251 milionów lat temu, nastąpiło największe wymieranie gatunków w historii Ziemi, w wyniku którego wyginęło ponad 90% organizmów morskich oraz 75% gatunków roślin i zwierząt. W tym samym czasie, poziom ditlenku węgla w atmosferze osiągnął swój najwyższy poziom. Najnowsze badania paleontologiczne sugerują, że przyczyną był naturalny proces spowodowany wyziewami trujących gazów z oceanu pozbawionego tlenu wskutek globalnego ocieplenia. Duże ilości ditlenku węgla oraz metanu w atmosferze powodują efekt cieplarniany, w wyniku którego podnosi się temperatura oceanu. Ciepły ocean gorzej wchłania tlen z atmosfery, co destabilizuje chemoklinę, czyli granicę między wodami natlenionymi, a znajdującymi się przy dnie wodami przesyconymi siarkowodorem (H2S), produkowanym przez bakterie beztlenowe. W nowych warunkach następuje lawinowe rozmnażanie bakerii oraz wzrost ilości produkowanego przez nie siarkowodoru – granica chemokliny podnośi się ku powierzchni, dusząc organizmy oddychające tlenem. Z przesyconych oceanów siarkowodór przedostaje się także w wyniku parowania do atmosfery, trując zwierzęta i rośliny na lądzie, a także niszcząc warstwę ozonową – bez jej ochrony, promieniowanie ultrafioletowe dokańcza dzieła zniszczenia.
Czy grozi nam podobna, siarkowodorowa katastrofa? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Mniejsze procesy wymierania organizmów w paleocenie czy w triasie zaczynały się przy przekroczeniu 1000 ppm CO2 w atmosferze. Osiągnięcie takiego poziomu przy prognozowanym wzroście emisji zajęło by nam 150-200 lat. Jednak podejrzewam, że z dość prozaicznych przyczyn, będzie raczej niemożliwe. Zapasy paliw kopalnych, które są obecnie głównym winowajcą emisji gazów cieplarnianych do atmosfery, wyczerpią się w ciągu kilkudziesięciu lat. Ludzkość tak czy inaczej będzie zmuszona poszukać innych źródeł taniej, ekologicznej energii. Energetyka jądrowa ponownie wraca do łask – po tragicznych doświadczeniach z Czarnobyla czy Three Mile Island, najnowsze elektrownie jądrowe z reaktorami III oraz IV generacji, dzięki swojej wydajności i niezawodności, są praktycznie jedyną realną alternatywą dla elektrowni korzystających z paliw kopalnych w najbliższych dziesięcioleciach. Niezależnie jednak jaki w rzeczywistości mamy wpływ na globalne ocieplenie, powinniśmy dążyć do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych oraz innych szkodliwych związków. Już teraz życie w miastach, chociażby z uwagi na smog, jest wystarczająco szkodliwe.
Wszystko wskazuje na to, że klimat tak czy inaczej będzie w najbliższym czasie się ocieplał, ze wszystkimi tego konsekwencjami – z naszą pomocą, czy bez. Lodowce będą się topiły, w wyniku czego poziom mórz będzie się nieuchronnie podnosił. Dla ludzi, będzie to na pewno zaskakujące zjawisko. Wybrzeża zaczęliśmy kolonizować na dobre kilkaset lat temu, gdy poziom wód był stosunkowo niski, z racji trwającej wtedy właśnie małej epoki lodowcowej. Teraz, poziom oceanów wróci po prostu do normy, zalewając przy tym sporo zurbanizowanych obszarów. Co się wtedy będzie działo w mediach – łatwo przewidzieć. Zresztą… to chyba w naturze człowieka leży potrzeba uzurpowania sobie większej władzy oraz wpływu na otoczenie, niż ma w rzeczywistości. Trudno jest nam bowiem pogodzić się z faktem, że klimat zmienia się i nic nie jesteśmy w stanie z tym zrobić. Tak przynajmniej mamy poczucie siły – zgubnej, ale jednak siły – pozwalającej wpływać na klimat całej planety.
Czegokolwiek nie przyniesie przyszłość – nie będę ukrywał, że tegoroczna jesień wyjątkowo przypadła mi do gustu – po cichu liczę także, że zimą również nie będę musiał wyciągać ciepłych ubrań. Jednak było by sympatycznie, gdyby na zbliżające się święta trochę białego puchu spadło;)
Tak na koniec, skoro już o modzie i ociepleniu – oto pośredni dowód potwierdzający istnienie zjawiska globalnego ocieplenia:
Ciekawe ujęcie tematu. Czytając ten tekst rzeczywiście nabrałem przekonania że to nie człowiek a sama natura szykuje nam takie ciepłe pory roku :)
Trackback: Globalne ocieplenie
To zdjęcie jest mocno nieaktualne. Najnowsze badania z 2006 roku jeszcze bardziej dowodzą, że globalne ocieplenie to nie żart :)
http://weblog.sinteur.com/wp-content/uploads/2006/08/notasfun.jpg
Dobry materiał :) I jeszcze to zdjęcie, ciekawe jak będzie za 4 lata :D
ale mnie cholera strach wzoil juz niegdy nie zasne a z resztom przeciez ludzkosc i swiat nie moze trwac wiecznie
a co z przypadkiem Heinricha i inymi możliwymi zmianami pradów morskich?czy globalne ocieplenie moze spowodowac efekt lokalny w postaci ochłodzenia Europy?
toś mnie kolego pocieszył szukałam takiego wytłumaczenia bo brak zimy trochę mnie dziwi a jak mnie coś dziwi to się tego boję pa napisz coś jeszcze bo fajnie się cię czyta
Witam!
W swoim blogu napisałem 3 teksty wskazujace na naukową słabość teorii globalnego ocieplenia. IMO jest to nieudowodniona teoria jak wiele innych – np. głoszone z zacięciem w latach 70-tych i 80-tych XX w. nadejście kolejnej epoki lodowcowej.
http://mkozinski.blox.pl/2007/01/Globalne-ocieplenie-jest-czy-go-nie-ma-cz-I.html
http://mkozinski.blox.pl/2007/01/Globalne-ocieplenie-jest-czy-go-nie-ma-II.html
http://mkozinski.blox.pl/2007/01/Globalne-ocieplenie-jest-czy-go-nie-ma-III.html
Polecam.
P.S. Osobom zaniepokojonym brakiem zimy polecam zimę zeszłoroczną, która zdrowo dała się we znaki mrozami i śniegiem. Przypominam też, że po okresie, kiedy przez niemal kilkanascie lat mieliśmy dwie pory roku, teraz ponownie mamy cztery (można bez zaniepokojenia słuchać Verdiego ;-) ).
Witam!!!
To prawda globalne ocieplenie to nie żart.. Strasznie dużo szumu teraz dokoła tego faktu.. wcale sie nie dziwię. Po przeczytaniu powyższego artykułu bardzo duzo sie dowiedziałam i nauczyłam. Wcześniej byłam naprawde ocielpeniem przerażona, teraz ten ten temat mnie poprostu bardzo ciekawi. Nabrałam do niego szacunku. Pozwólmy ziemi żyć swoim życiem i pomóżmy jej, aby się tak bardzo nie trudziła z zachowaniem równowagi. Oszczędzajmy energię. Ja juz oszczędzam i nakłaniam do tego rodzinę i wszystkich znajomych. O powyższe proszę także Państwa:)
Pozdrawiam.
Bardzo ciekawe podejście. I jest w tym sporo racji. Człowiek od zawsze chciał mieć wpływ na cały świat, nie tylko na klimat. Choćby ten cały podbój kosmosu – po co to komu?! Ludzie chcę mieć po prostu świadomość, że są zdolni do wszystkiego…
Interesujący temat pan porusza
uważam, że globalne ocieplenie
się klimaty to ISTOTNY problem,
a nie tylko marne tezy.
To, na ile mamy wplyw na zmiane klimatu to obecnie modna gierka populistyczno-naukowo-polityczna. Ktokolwiek zna Teorie Chaosu nie powinien miec wiele wapliwosci, potezna zmiana czasem moze sie wziasc nawet z rzeczy, ktore nie przykuwaja naszeych zmaconeych medialnie glowach -ot, chocby przerwanie jakiegos “malego” lancucha pokarmowego, tudziez wyciecie drobych xxx.. hektarow lasow itotalna zmiana lokalnych warunkow glebowych, wodnych itd. itp. Oczywiscie ze sa na tej planecie sily i zasoby z ktorymi nasz gatunek (poki co) nie moze sie mierzyc -jednakoz, jesli jestesmy w stanie zmienic powierzchnie Ziemi, atmosfere, genotyp zapewne wszystkiego co zyje itd.. za pomoca xxx megatonowych bomb atomowych (ktore oczywiscie caly czas jako “ludzkosc” posiadamy) -bylbym dalece ostrozny w twierdzeniach, ze mamy marny wplyw na wlasna planete.
Chcialbym przypomniec, ze jest nas juz >6 mld, nasz przemysl i poped konsumpcyjny dzialaja 24h przez 365 dni w roku, a i przypadkow samozaglady w historii jest dostatek -np. Wyspy Wielkanocne.
Ja juz dawno temu kupilem rower, pokazujac srodkowy palec uzytkownikom smrodzacych samochodow, gromadze deszczowke, wylaczam urzadzenia na stand-by’u, segreguje smieci itd. itp..
Denerwuje mnie jedno – dlaczego w naszym dziwnym kraju zaden czolowy polityk nie “przyzna sie” publicznie do tego samego ???
Czy wszyscy sa takimi konformistami, ze przyklad musi przyjsc az z trujacej (rowniez hipokryzja) Ameryki? Czy wazniejsze jest kto kogo wykiwal/upokorzyl/zdefraudowal… niz przyszlosc naszych (ich takze!) dzieci ???
Czy w Polsce da sie zrobic cos, z czego mozemy byc dumni? Cos naprawde progresywnego?
Pozdrawiam
Bardzo się cieszę z tego ,że pojawił się taki artykuł na tej stronie . Nareszcie wszyscy reagują na to co się dzieje ze światem. Jednak częśc tego co się może stac za kilkanaście lat (jeśli my się nie opamiętamy ) będzie winą człowieka. Ludzie wycinają lasy . Był taki reportaż w gazecie DZIEWCZYNA ,ja go przeczytałam . Wy też przeczytajcie i opamiętajcię się w porę, póki jest czas !!!!!!!
Precz z eko-terrorystami. Chce zyc jak Człowiek, a nie jak bakteria!
Czy nie widzicie wszyscy “wystraszeni”, ze NIE MA SIE CZEGO BAC?
A z tego wlasnie że człowiek eksploruje kosmos płynie dla mnie USPOKAJAJĄCY wniosek, że nawet jeśli kiedyś miałaby przyjść zmiana klimatyczna naprawdę groźna, to moje prapraprawnuki sobie z tym poradzą, BO MAJĄ ROZUM, ŻEBY GO UŻYWAĆ!! I człowiek z (z woli Boga zresztą) zapanuje nad światem :-)
A dla wierzących w Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, w Jego syna Jezusa Chrystusa i Pocieszyciela:
W BIBLII BÓG OBIECAŁ NOEMU, ŻE POTOPU WIĘCEJ NIE BĘDZIE. Co więcej; jeśli armagedon nadejdzie, to Z WOLI BOGA, a wtedy segregowanie śmieci i wyłączanie prądu nie pomogą ;-)
PS. Nie mam dylematu czy wierzyć BIBLII, czy “Dziewczynie” Hehehehehe
Pingback: Gore nam! « Tomasz Łysakowski
Patrzenie tylko na kominy i ilość emitowanego CO2 to moim zdaniem znaczne uproszczenie, a właściwie wykrawanie małego kawałka z ogółu problemu. Rzeczywiście ilość CO2 wcale nie jest dramatycznie większa wzgledem przeszłości (jak napisano w tekście wyżej jest ono nawet niższe).
Chcę zwrócić uwagę na inny czynnik, pomijany zawsze lub prawie zawsze. Kto wie jaki parametr naszego środowiska zmienił się na przestrzeni ostatnich lat najbardziej? Grubo przebijając wartości emisyjne CO2 i sprawiając że naturalnego środowiska nie ma już dosłownie nigdzie na ziemii.
Chodzi o pole elektromagnetyczne technicznego pochodzenia, którego natężenie obecnie wzrosło stosunkowo do naturalnego sprzed epoki prądu i transmisji radiowych nie razy kilka czy kilkadziesiąt lecz są to wartości rzędu tysięcy, setek tysięcy. Ta liczba jeszcze rośnie.
Jak to się ma do pogody i klimatu? Wpływ na jonosferę jest oczywisty i występuje tu wiele aspektów, które powinny zostać rozpatrzone, tym bardziej że nadal mało kto się tym jeszcze zajmuje. Wiadomo np. że działając na jonosferę falami giga-hertzowymi da się ją podgrzać. Poza tym polaryzacja jonosfery i szereg innych jeszcze zjawisk – to są moim zdaniem rzeczy na które należy dzisiaj pilniej patrzeć.
popieram Pabla.tylko my mozemy zmieniac klimat i zalezy tylko od Nas jak.to nie iluzja!gotujemy sie!ludzie budzcie sie!trzeba wzasc odpowiedzialnosc za NASZA PLANETE!
człowieku bardzo dużo nieprwadziwych danych czyli po prostu kłamstw jest w twoim tekście niewiem skąd je wziąłeś i po co je powtarzasz ale pewnie taka moda tylko oprócz mody trzeba mieć też własny rozum
Globalne ocieplene to nie fikcja
Polecam film “Niewygodna prawda”
Ja jestem przerażona stanem naszego środowiska. Przeraża mnie fakt globalnego ocieplenia, topnienia lodowców. Przeraża mnie to, że wciągu dwóch dni topnieje tyle lodowców, że wody z nich wystarczyłoby dla całego Nowego Yorku na jeden rok. Gdy przeczytałam teraz tekst o modzie na globalne ocieplenie, zaintrygowało mnie to. Mogę powiedzieć, że nawet zdziwiło, bo nigdy nie spojrzałam na tą sprawę z takiej perspektywy. Mam obecnie 15 lat i zastanawiam się co czeka mnie jak będę babcią dzieci moich dzieci. Czy nadal będzie tak jak kiedyś. Czy będę mogła ze swoimi wnukami lepić bałwany z tego białego pięknego puchu. Muszę jakoś zadziałać, ale jak ? Pikiety, ulotki ? Czy piętnastolatka z grupą ludzi potrafi coś zmienić? Jak tak to czekam na odpowiedzi. Pomocną dłoń w dążeniu do ocalenia świata.
Pozdrawiam.
Wszystko pięknie cacy! W sumie mógłbym się zgodzic z tym artykułem lecz zastanawia mnie jedno, skąd są Pan wziął te wszytkie dane dotyczące np ilości dwutlenku węgla w erze paleozoicznej ponieważ nigidze nie trafiłem na takowe dane. Czy mógłby pan przytoczyć jakąś bibliografię??
zgadzam się z autorem artukułu, że nastała swoista moda na globalne ocieplenie. Jest ono oczywiście prawdą ale została wywołana panika iż jest to spowodowane działalnością człowieka głównie przez produkcję CO2. Studiuję archeologię i geografię, wyjątkowo interesuję się i chce zająć w przyszłości paleoklimatologią i geoarcheologią. problem zmian środowiskowych zarówno przeszłych jak i przyszłych jest mi szczególnie bliski. obecnie wśród wielu naukowców panuje przekonanie że CO2 jest skutkiem podwyższenia temperatury a nie odwrotnie. a tym co powoduje podwyższenie temperatury na skalę globalną ma aktywność solarna.
– jest aktywność solarna:)
natomiast niewątpliwym faktem jest że człowiek zanieczyszcza środowisko w którym żyje zamiast o nie dbać jak należy.
Manipulacja faktami w tym artykule. Perspektywa 300 milionów lat jest zwykłym mydleniem oczu. Dla kontrastu obecne stężenie CO2 wynoszące 385ppm jest najwyższe od 650 tysięcy lat co jednak bardzo mnie niepokoi (http://www.epa.gov/climatechange/science/images/co2_concentrations-lg.gif).
300 milionów lat temu Ziemia była zupełnie inną planetą niż dzisiaj. Dinozaury pojawiły się 220 milionów lat temu. Trudno jest porównywać naszą obecną sytuację do tamtej.
człowiek tylko w kilku % przyczynia się do globalnego ocieplenia (17 wiek – mała epoka lodowa!!! –> są ochłodzenia i ocieplenia … teraz jesteśmy w interglacjale). jeśli chodzi o emisję CO2 to najwiecej emitują oceany,wulkany a w 20% całkowitej ilości CO2 w atmosferze jest dzięki człowiekowi (albo przez człowieka).
Ocieplenie to już fakt. Niedługo wszyscy odczują jego skutki na własnej skórze i żołądku. Ale najbardziej wkurzające jest to, że większość ludzi jest tak egoistyczna i samolubna, że takie tematy ma głęboko gdzieś i np. woli sobie otworzyć i obalić piwko a światła palą w całym domu żeby czuć się bezpieczniej. Tak więc to w genach mamy wpisaną samodestrukcję. Przykre ale taki widocznie los wielu ludziom się po prostu należy.
Mnie osobiśice bardzo sie podobaja takie akcje na temat globalnego ocieplenia http://www.agronews.com.pl/agrotv/218,zrobmy_dobry_klimat.html
Pingback: Gore nam! | Tomasz Łysakowski